Przed swoim pierwszym surf campem miałam wielkie postanowienie – będę ćwiczyć, aby mieć kondycję. Wyszło jak zawsze. Jadłam słodycze i oglądałam seriale. Potem były tego skutki. Drugiego dnia szkolenia nie mogłam nawet zapiąć stanika. Tak mnie ramiona bolały. Teraz za każdym razem, gdy planuję wyjazd surfingowy, staram się chociaż trochę poćwiczyć.Chociaż ramiona, kilka pompek, aby wzmocnić ręce. Aby nie były chudymi witkami, które tylko powiewają na wietrze.
W portalach internetowych poświęconych temu sportowi wspominają, że w treningu przed sezonem trzeba:
- ćwiczyć pływanie kraulem, czyli padlowanie,
- uprawiać jogę, aby być rozciągniętym i mieć dobrą równowagę.
Na stronie surfeuropemag.com możecie znaleźć trening, który można wykonać na siłowni.
Oprócz jogi można też skorzystać z domowych narzędzi do ćwiczenia równowagi:
- trickboard,
- balance board,
- moonnhopper.
Przed sezonem trzeba mieć silne ramiona i być gibkim. Jak to się osiągnie, zależy tylko od nas samych. Jeśli ktoś lubi chodzić na zajęcia pump – to dobrze. Ważne, aby nie zmuszać się konkretnej dyscypliny i odnaleźć swój własny złoty środek
no wiadomo, joga dobra na wszystko 🙂
Cześć Daria, jakie miejsce/ kraj polecasz jako pierwsze spotkanie z nauką surfowania? 🙂 może jakaś konkretna szkoła?
Hejka 🙂 mogę Ci spokojnie polecić Portugalię. Szkółek jest tam sporo. Cenowo z noclegiem i śniadaniem 450-600 euro. Dobrych nauczycieli zawsze mieli Surflife Atlantic Riders. 2 razy byłam u nich na szkoleniu (mają też swoje miejsce na kimę). Choć zawsze śpię u Borata z Surf 4 Life 🙂 (oni właśnie biorą szkoleniowców z SAR) http://surf-4-life.pl/