Portugalia, leżąc na samym krańcu Europy, zawsze była troszeczkę inna niż pozostałe kraje na kontynencie. Pogrążona w żeglarskich tradycjach. A dzięki szerokiemu dostępowi do Oceanu Atlantyckiemu, aż 1793 km, łatwo rozpowszechnił się na jej terenach surfing. Podczas mojej ostatniej podróży do Portugalii miałam okazję pojeździć pomiędzy różnymi miejscówkami do pływania. Poznajcie spoty surfingowe pomiędzy Nazare a Figueira da Foz.
Od Figueira da Foz w dół do Nazare ciągnie się 80-kilometrowy pas wybrzeża złożony w większości z plaż. To taka łatka dziewiczego piasku, które oferuje wspaniałe warunki do surfowania w lecie. Wybrzeże składa się z długiej, otwartej plaży, poprzecinanej kilkoma przylądkami i zatoczkami. Pełnej spotów surfingowych. Wybrałam i odwiedziłam dla was 5 z nich.
Wyjechaliśmy samochodem o 10.00 z Nazare. Przed nami było 5 spotów surfingowych. Aby zobaczyć, poznać i sprawdzić czy warto tutaj kiedyś wrócić już na surfing. Bo dla mnie spot oprócz dobrych fal musi mieć swój klimat. Wystarczy, że poczuję ciepło wewnątrz i już mogę mościć sobie gniazdko 🙂
São Pedro de Moel
Pierwsza na liście była plaża São Pedro do Moel. Jak na styczeń, pogoda była całkiem przyjemna. Słońce świeciło, tylko wiatr nie dawał nam spokoju. Zaparkowaliśmy samochód tuż przy samej plaży i poszliśmy na spacer.
Plaża São Pedro do Moel jest jednym z najbardziej znanych spotów surfingowych w okolicy. Znajdziecie ją nawet w przewodnikach dla surferów. W São Pedro do Moel może pływać każdy. Od kompletnie początkujących osób, po doświadczone.
Fale łamią się na plaży. Raz w lewo a raz w prawo. Na dnie znajdziecie piasek (co oczywiste na plaży;)) oraz wystające czasem kamienie.
Fale mają na tutaj wysokość od 1 metra do 3+ metrów. To co najbardziej mi się podobało się tym mieście, to taki małomiasteczkowy klimat. Wszędzie blisko, niska zabudowa i dźwięk fal. Ciężko było zamknąć drzwi auta i ruszyć dalej.
Samouco
Drzwi zamknięte, silnik rusza. Ustawiamy następne miejsca w nawigacji – plażę Samouco. Jedziemy powoli oglądając pozostałości spalonych lasów po zeszłorocznych pożarach. Skręcamy w lewo, jedziemy jakimś lasem. Parkujemy i idziemy pieszo. Tuż za wydmą pojawia się ocean. Według wannaSurf spot Samouco jest przeznaczony dla zaawansowanych surferów. W styczniu nie spotkaliśmy nikogo na tej plaży. Była dla mnie bardziej jak pustynia na jakiejś dalekiej planecie z Gwiezdnych Wojen. A to tego wiało i to okropnie. Fale charakteryzują się typowym beach-break. Łamią się raz w prawo, raz w lewo. Brzeg jest całkowicie pokryty piaskiem, więc nie musicie się obawiać żadnych wystających głazów.
Fale osiągają wysokość od 1 metra.
Vieira
Wywiało nas na maxa w Samouco, aż musiałam skoczyć na siku za jakiś dziwny zbiornik (??). Wsiadamy do auta i jedziemy dalej. Do Vieira jechało się łatwo. Wszystko dlatego, że plaża znajdowała się pośrodku miasta. Przywitały nas puste parkingi i łódź pośrodku placu. Po dojechaniu do centrum, miasto wyglądało na opuszczone. Jednak na pobliskim targu rybnym sprzedaż trwała. Stoły były wypełnione sardynkami. Choć na ulicach pusto. Wybraliśmy się na spacer wzdłuż plaży a potem na kawę i drożdżówkę do pobliskiej, jedynej otwartej kawiarni. Miło było na chwilę ukryć się od wiatru i rozsiąść się na plastikowym krześle. Według portalu wannaSurf spot w Vieira jest przeznaczony dla zaawansowanych surferów. Pływając tutaj przygotujcie się na prawo i lewostronne beach breaki. W Veira plaża jest klasyczna, piaszczysta. W sezonie może być tłoczno. W styczniu spotkaliśmy tylko ulicznych sprzedawców ryb i obsługę jednej otwartej kawiarni 🙂 Najedzeni, ogrzani i wysikani pojechaliśmy dalej!
Pedrogão
W Pedrogão znajdziecie 2 plaże. Południową, oddaloną od miasta. Właściwą znajdującą się w centrum. Wpadliśmy tu na chwilę, aby usiąść i posłuchać szumu fal. Sama wioska była urokliwa. Pusta, jak to bywa poza sezonem. Na plaży Pedrogão może pływać każdy. Jest szeroka, piaszczysta. Choć w niektórych miejscach dostrzegałam kamienie. Jednak nie było ich jakoś za wiele. Fale spotkacie tutaj pomiędzy 1 a 3+ metra.
Praia do Osso da Baleia
Nigdy nie byłam na Marsie. Jestem jednak pewna, że jest tam jak na plaży Osso de Baleia. Górzyście, piaszczyście, wietrznie i ciemno. Ten widok robił wrażenie. „Osso de Baleia” oznacza kości wieloryba. Jestem ciekawa czy w przeszłości można było na tej plaży znaleźć nieżywe wieloryby lub same suche kości skoro nadano jej taką nazwę. Jeśli chodzi o warunki do surfa, to w Osso da Baleia może pływać każdy. Bez względu na poziom zaawansowania. Doświadczycie tutaj beach breaku. Fale łamią się i w lewo i w prawo, więc każdy znajdzie sobie tutaj coś dla siebie. Jeśli chodzi o wysokość to fale zaczynają się od 1 metra i sięgają do 2+ metra. Dajcie znać która plaża wydała wam się najciekawsza do odwiedzenia!
Uwielbiam takie miejsca to moje klimaty piękne zdjęcia pozdrawiam i będę zaglądać 🙂 kocham pływać oraz wędrówki
Nie znam się na tym sporcie , ale z przyjemnością poczyta, ciekawe jakie porty i cz dużo żaglówek w nich stoi 🙂
Nie mam nawet bladego pojęcia o surfingu i nawet nie umiem pływać 😉 – ale za to zdjęcia tych okolic mnie urzekły 🙂
Podziwiam surferów, bo sama nie chciałabym się mierzyć z falą, bo choć wodę uwielbiam, ale bycie pod nią już niekoniecznie. Ach ta Portugalia, chodzi mi coraz bardziej po głowie 🙂
My nie surfujemy co prawda, ale propozycje atrakcyjne zresztą, jak i cały kraj. Może kiedyś tam dotrzemy 🙂
Plaże bajkowe! Warunki dla surferów też niczego sobie 🙂 super!
Same zdjęcia przekonują mnie że chciała bym tam być
cudowne widoki 🙂
Witaj !A czy byłaś może w Peniche Baleal w Portugalii 😍😍😍Piękna miejscówka teraz w październiku będzie super wyjazd właśnie tam super okres by tam być ;)ewentualnie na przełomie sierpień/wrzesień również fajny wyjazd do Portugalii z Back to Life zapraszamy !
A czy byłaś w Peniche Baleal w Portugalii 😍😍😍zakochałem się w tej miejscówce 😍😍w październiku jest fajny obóz polecam !!!i te fale 🏄🏄😍😍
Akurat na jesień w tym roku wybieram się do Maroko 🙂 Ale do Peniche na pewno kiedyś wpadnę 🙂