Gdy jest ładna pogoda i mam dużo energii w weekend zawsze mam ochotę wyskoczyć za miasto. Posiedzieć na łonie natury. Odłączyć się od komputera i telefonu. Najlepiej trafić do miejsca, gdzie nie będę miała zasięgu. A telefon będzie mi tylko służyć do robienia zdjęć.
W zeszły weekend u nas na dolnym śląsku mieliśmy piękną pogodę, więc doszłam do wniosku, że trzeba zapakować plecak i pójść w góry. Zabrałam ze sobą mamę i pojechałyśmy busem do Szklarskiej Poręby. O tak nawet jak nie ma cie samochodu to też możecie zwiedzać okolicę. Wystarczy poszukać połączeń autobusowych lub PKP.
Miałyśmy jeden cel – wejść na szczyt Śnieżnych Kotłów, który zawsze widziałyśmy z oddali. Ale jakoś nigdy w tę stronę nie wybrałyśmy się.
Sobota była nie za gorąca i nie za chłodna. Rozleniwione po ciepłej kawie i naleśnikach w kawiarni wybrałyśmy się w trasę. Zamiast wchodzić na Szrenicę na pieszo – wybrałyśmy wyciąg. Nie ma co się przeforsować po obfitym śniadaniu.
Cennik przejazdów możecie znaleźć tutaj>> Pamiętajcie, że 2 sekcja wyciągu mieści się w Karkonoskim Parku Narodowym więc przy przesiadce będziecie musieli dopłacić 6 zł/ osobę za wejście do Parku.
Wędrówka rozpoczęła się tuż po opuszczeniu krzesełek wyciągu. Czarnym szklakiem doszłyśmy w kilka minut na Szrenicę (15 min drogi). Następnie dalej szłyśmy do tym szlakiem aż do skrzyżowania się go z czerwonym. Szybko skręciłyśmy w prawo i już kierowałyśmy się prosto na Śnieżne Kotły.
Po drodze minęłyśmy Trzy Świnki – kompleks skalny, który nawet nawet przypominał te zwierzęta. Dobrze, że w okolicy nie było żadnego wilka .
Od rozwidlenia szlaków do skał było jedynie 10 minut marszu.
Skały skałami. Nie zrobiłyśmy sobie przerwy. Szłyśmy dalej. Do obserwatorium miałyśmy jeszcze 1,2 h drogi. Choć z oddali widziałyśmy budynek bardzo dobrze. Droga wydawała się daleka.
Po drodze mijaliśmy Łabski Szczyt, który wyglądał jak zbiorowisko skał. Jakby jakiś olbrzym przyszedł u usypał sobie górkę.
Zawsze widząc z oddali tę budowlę myślałam, że jest to schronisko z wieżą dla księżniczki. Jak się okazało jest to Radiowo-Telewizyjne Centrum Nadawcze. Nazwa w cale nie księżniczkowa. I gdzie ma się zjawić Książe?
Za to jaki piękny widok możecie zobaczyć tuż po minięciu tego budynku. Tuż tuż napotkacie na szczyt Śnieżnych Kotłów i widok, który zapiera dech w piersiach. Nie tylko osobom, które mają lęk wysokości.
To miejsce zasłużyło na przerwę w wędrówce. Zjedzenie kanapeczki i uzupełnienia płynów. Jednak, jak przystało na szczyt, strasznie tam wiało.
Jako drogę powrotną obrałyśmy żółty szlak, który prowadził kamiennymi ścieżkami aż do schroniska Pod Łabskim Szczytem. Droga była urokliwa, jednak trzeba było uważać pod nogi, aby nie wpaść w dziurę. I na pewno nie poszłabym tą trasą z czworonogiem.
Dojście do schroniska zajęło nam jedyne 45 minut. A dalej podążyłyśmy żółtym szlakiem aż do Muzeum Mineralogicznego w Szklarskiej Porębie.
Według mapy droga w dół powinna nam zająć około godziny. Ale szczerze mówiąc nie wiem ile nam wyszło w praniu. Po drodze napotkałyśmy na kolejne zespoły skalne – Krucze Skały.
Jeśli szliście tą trasą z pieskami (szczególnie pod Łabskim Kociołem) dajcie znać jak sobie z nią poradziły. Chciałabym się wybrać Ścieżką Pod Reglami z psem, ale nie jestem pewna czy to jest dla niego odpowiednia trasa.