Jeśli Hiszpania kojarzy wam się jedynie z żarem lejącym się z nieba, to dzisiaj pokażę wam jej drugą stronę. Zieloną, chłodną i deszczową. Gdzie palmy rosną jedynie w prywatnych ogródkach, a wszędzie pasą się krowy i dzwonią „dzyń, dzyń, dzyń”.
Dotychczas w Hiszpanii odwiedziłam Barcelonę, Sewillę, Malagę i Tarifę. Czyli tak na prawdę zajechałam tylko na Południe. Bo ciepło, bo kocham palmy, bo samolotem było blisko i tanio. Tym razem chciałam coś zmienić. Pojechać w te rejony Hiszpanii gdzie znajdę dobre warunki na surfing, a nawet lepsze niż w Portugalii. I udało się. O wyjeździe na dłużej do Północnej Hiszpanii myślałam od roku i od roku planowałam, że to będą główne wakacje w tym roku. Dlatego już wiosną zaczęłam szukać przewodnika, aby gruntownie się przygotować. Jednak po kilku dniach poszukiwań nie znalazłam nic, kompletnie nic. Już wtedy wiedziałam, że nie będzie łatwo przygotować się do tej podróży. Więc jak znalazłam wiele pięknych miejsc w Północnej Hiszpanii? Otworzyłam Google Maps i wyszukiwałam informacje na temat każdego większego miasta w okolicy. Potem sprawdzałam zdjęcia w wynikach wyszukiwania, aby sprawdzić czy faktycznie warto pojechać w to miejsce. Teraz będę was tym wszystkim męczyć przed najbliższy czas 🙂
Kiedyś moim marzeniem było mieszkać w miejscu w którym pod ręką będę miała ocean, ale rzut beretem góry. Bo nigdy nie wyobrażałam sobie mieszkać bez gór w okolicy, a odkąd staram się surfować, to chciałabym codziennie patrzeć na ocean. Taka właśnie jest Północna Hiszpania. Czasem nawet góry kończą się w wodzie. W tej części Hiszpanii znajdują się Góry Kantabryjskie, które w większości są tylko porośnięte trawą lub są kompletnie gołe. To tutaj znajduje się masyw Picos de Europa, gdzie wrocławscy grotołazi penetrują głębokie jaskinie. Wyobraźcie sobie, że Góry Kantabryjskie są prawie tak samo stare jak Sudety czy Góry Świętokrzyskie, które przez tyle lat już zdążyły zmaleć od erozji. Grzbiety gór zbudowane są głównie z wapieni i marmurów. Faktycznie na żywo wyglądają jak ostre, białe kły. Gdy zobaczyłam je po raz pierwszy – oniemiałam. Północna Hiszpania nie jest tak wypalona słońcem jak południe. Tutaj codziennie pada deszcz, dzięki czemu jest ciągle zielono. Podczas naszej podróży w okresie sierpień-wrzesień codziennie rano, w nocy i podczas podróży samochodem padał deszcz. Ale gdy wychodziliśmy zwiedzać – zawsze się rozpogadzało 🙂
Hiszpania ogólnie składa się z 17 wspólnot autonomicznych (coś jak w Niemczech) i 5 z nich znajduje się na północy:
- Galicja,
- Asturia,
- Kantabria,
- Kraj Basków,
- Nawarra.
Podczas tej podróży zdążyłam zwiedzić tylko główne atrakcje w Asturii, Kantabrii i Kraju Basków. Ale możecie być tego pewni, że jeszcze tam kiedyś wrócę 🙂 Czasem mam wrażenie, że Północna Hiszpania nie ma nic wspólnego z pozostałą częścią tego kraju. Okey możecie tutaj zjeść charakterystycznego jamona, ale zamiast wina napijecie się tutaj cydru. Oj nie ma co narzekać, bo to zupełnie coś innego niż polski cydr. Ten hiszpański jest wytrawny, lekko kwaskowaty i niegazowany. Idealnie pasuje do mięs i owoców morza. Nalewa się go małymi porcjami do zwykłych szklanek. Ale konieczne jest podstawienie szklanki w odległości ok 0,5 metra od butelki. Aby cydr odpowiednio smakował musi być schłodzony i napowietrzony. Napowietrzenie osiąga się właśnie nalewając go z wysokiej odległości od szklanki. Drugą rzeczą, na której opiera się kulinarnie ta część Hiszpanii, to sery. Miliony wersji serów z mleka krowiego, koziego i owczego. Każdy z nich aromatyczny i pyszny. A jeśli zamówicie w restauracji kanapkę z serem, to dostaniecie bułkę przekrojoną na pół z wetkniętymi trójkątami/kwadratami sera xD Oczywiście jak w to w każdej (chyba) części Hiszpanii w menu znajdziecie standardowo owoce morza, paellę i sałatkę ziemniaczaną. Warto też dodać, że na Północ podróżują tylko prawie sami Hiszpanii, więc jeśli planujecie podróż bez Niemców, Anglików czy Francuzów i innych Polaków, to jest to idealne miejsce na wakacje. Ps. może was to zdziwić, ale w Północnej Hiszpanii jedzą kaszankę, ale zamiast kaszy znajdziecie w niej ryż 🙂
A ja własnie te strony chcę zobaczyć, a nie te pospolite miejsca, do których sie obowiązkowo jedzie .
O tym, że północna część Hiszpanii różni się i to znacznie dowiedziałam się ostatnio, oglądając programy kulinarne Ricka Stein'a. Byłam nieźle zaskoczona i zainteresowana. Dlatego z wielką przyjemnością przeczytałam Twój wpis 🙂 Kuchnia, kultura, krajobrazy i przede wszystkim ludzie na północy Hiszpanii są zupełnie różni od tych z południa. Mam nadzieję, że kiedyś tam zawitam! 🙂
Kaszanka z ryżem? Nieżle 😀 Nigdy w Hiszpanii nie byłam, ale na pierwszy raz wolalabym leciec w miejsce gdzie beda inni Polacy. Jeszcze mam blokade przed podrozowaniem za granice z powodu jezyka 😀